Zdaniem naukowców, ludzka seksualność wykracza daleko poza ramy i teorie zachowań seksualnych. Jeżeli w jakikolwiek sposób możemy kontrolować swoją seksualność i świadomie manipulować pożądaniem partnera, robimy to dzięki feromonom.
Jak udowodniono już wiele lat temu, naturalne feromony wydzielane są nie tylko przez zwierzęta, ale również przez człowieka. Te specyficzne związki pachną inaczej niż jakiekolwiek inne. Jedni ludzie wyczuwają ich woń, inni ulegają ich działaniu całkowicie nieświadomie. Feromony są rozpoznawane przez narząd węchu, po czym nasz układ nerwowy natychmiast przetwarza je w odpowiednie sygnały w mózgu. To one właśnie „dyktują" naturalne reakcje, takie jak na przykład stan pożądania czy zakochania.
Naukowcy badający te związki zgodnie potwierdzają, że feromony, dzięki swojej budowie chemicznej, pełnią rolę stymulatorów seksualnych oraz, że ludzie, podobnie jak zwierzęta, są całkowicie zdolni do rozpoznawania i korzystania z nich. - W wielu eksperymentach wykazano, że pot ludzki przekazuje indywidualny kod danej osoby, informuje o gotowości reprodukcyjnej albo aktualnym stanie emocjonalnym jak: radość, strach czy zaniepokojenie - informuje Wiktor Koszycki, badacz ludzkiej seksualności z portalu Feromony.pl. - To właśnie w ludzkim pocie znajdują się feromony, które stymulują reakcje seksualne innych osób. Te bezwonne związki chemiczne stają się atrybutem atrakcyjności, przyciągają płeć przeciwną, przekazują otoczeniu pozytywne informacje o nas. Dla przykładu, w doświadczeniu przeprowadzonym w 2009 roku zauważono, że pot mężczyzn, którzy są podnieceni, wywołuje zmiany w mózgu kobiet - dodaje.
Kontrolować seksualność
Wyniki przeprowadzonych badań nad feromonami sugerują tym samym, że jesteśmy w stanie kontrolować naszą seksualność i zachowania z nią związane. Te same wyniki stały się powodem coraz większej popularności tych związków, a co się z tym wiąże, wytwarzania syntetycznych feromonów w specjalnie do tego przygotowanych laboratoriach, skąd dystrybutorzy rozprowadzają je praktycznie po całym świecie. Kto przecież nie chciałby mieć narzędzia, dzięki któremu kontrolowałby zachowania seksualne swoje oraz potencjalnych partnerów? Dystrybutorzy feromonów dobrze o tym wiedzą i dlatego stale badają nowe kombinacje tych związków. Porównują reakcje klientów na konkretne produkty, testują na sobie efekty ich działania, starają się niwelować te niepożądane. Oczywiście zdarzają się oszuści, którzy wykorzystując ludzką naiwność i determinację do zwiększenia atrakcyjności seksualnej, sprzedają placebo, szybko się przy tym bogacąc, ale, jak podkreślają eksperci w dziedzinie feromonów, jest to zarobek chwilowy, bo użytkownik, który rozczaruje się raz zakupionym produktem, zwyczajnie go drugi raz nie kupi.
Decyduje zmysł węchu
Każdy woń feromonów odbiera inaczej. Zdarza się, że te same, wytwarzane syntetycznie związki, zadziałają zupełnie inaczej na dwie różne osoby. Jedna z nich może diametralnie zmienić swoje zachowanie, inna nie odczuje żadnej różnicy. Takie reakcje wynikają z faktu, że zmysł węchu u każdego działa inaczej. Kiedy narząd nosowo-lemieszowy odbiera zapach feromonów, umysł rozpozna je, jako specyficzną woń, która zwiększy bądź zmniejszy atrakcyjność drugiej osoby. Zdarza się więc, że ich działanie odbierane jest negatywnie przez potencjalnego partnera, kiedy na przykład zaaplikujemy zbyt dużą ich ilość. Umysł odbiorcy w tym momencie otrzyma zbyt intensywną dawkę bodźców zewnętrznych, w efekcie czego odbierze on taki, nawet niewyczuwalny zapach, jako coś nieprzyjemnego.
Wydaje się zatem, że niezależnie od naszych preferencji estetycznych czy nawet osobowościowych w stosunku do partnera, jest coś, co czyni nas bezsilnymi wobec obiektu naszego pożądania. I faktycznie, czasami zupełnie nieznana osoba jest dla nas tak atrakcyjna, że nie możemy jej się oprzeć. Być może przyczyną jest jej wygląd fizyczny, a może chodzi o chemię pożądania?